Według ogólnie przyjętych zasad pewnych substancji, zwykle oczywiście tych najbardziej szkodliwych, nie wolno wprowadzać do naturalnych kosmetyków. Jeżeli więc producent użyje ich w wyrobie, który określi mianem „naturalny” lub dla którego uzyska wcześniej certyfikat potwierdzający organiczne pochodzenie większości jego składników, postąpi niezgodnie z prawem i zacznie podlegać karze. Każdy klient, który chce podejmować mądre decyzje na zakupach w drogerii, powinien natomiast dowiedzieć się, jak czytać składy kosmetyków. A już przede wszystkim jak czytać składy kosmetyków naturalnych, za które nieraz płaci się dużo więcej pieniędzy, a które nie zawsze są tego wydatku warte.
Uwaga na SLS
Większość osób na pewno miała już okazję usłyszeć o związku określanym skrótem „SLS”. Spośród wszystkich dodatków do kosmetyków szczyci się on absolutnie najgorszą sławą, co może wynikać również z wysokiej częstotliwości jego użycia, albowiem producenci lubią go tak bardzo, że dodają go dosłownie wszędzie i to w całkiem dużych ilościach. SLS zapewnia kosmetykom lepsze właściwości myjące. To właśnie dzięki niemu sztuczne szampony, żele i mydła fantastycznie się pienią, a dzięki temu z łatwością rozprowadzają się na skórze podczas brania prysznica czy gorącej kąpieli. Niestety – SLS jest groźny dla skóry, albowiem działa tak silnie, że może pozbawiać ją jej naturalnej bariery ochronnej albo częściowo ją spłukiwać, co w ostateczności będzie prowadzić do ciągłego przesuszania się skóry, a w skrajnych przypadkach nawet i do rozwinięcia się stanów zapalnych, nierzadko będących początkiem atopowego zapalenia skóry.
Szkodliwe oleje mineralne
Kosmetyki naturalne w dużym stopniu wypełniane są przez oleje, które ogólnie rzecz biorąc uchodzą za korzystne i bezpieczne substancje, jednakże trzeba upewnić się w tym, że te oleje nie będą olejami mineralnymi, albowiem zupełnie czym innym jest olej kokosowy czy olejek ze słodkich migdałów, a czym innym czysta parafina. Parafina to olej typowo mineralny. Jest to produkt będący pochodną ropy naftowej, którego – po odkryciu i poznaniu jego właściwości – raczej nikt z własnej woli nie chciałby nakładać na skórę. Substancja ta może prowadzić do zatykania porów skóry, pogłębiania problemów z trądzikiem i szybszego rozwoju szkodliwych bakterii. Ponadto bardzo często ogranicza ona działanie innych korzystnych substancji. Sprawia, że nie są one w stanie tak dobrze zadziałać na skórę, albowiem nie mogą zostać przez nią prawidłowo wchłonięte. Parafina jest pod tym względem absolutnie najgorsza, ale trzeba też uważać na wazelinę oraz ceryzyny, które również są pochodnymi ropy naftowej.
Konserwujące parabeny
Teksty, które opisują temat tego, jak czytać skład kosmetyków, zawsze poświęcają sporą część na omówienie tematu konserwantów, który – nie ukrywając – jest bardzo ciekawy i przydatny. Konserwanty nie zawsze są jednak złe. Te naturalne wprost powinny trafić do naturalnych kosmetyków, aby nie stały się one bezużyteczne już po paru dniach. Szkodliwe będą jednak konserwanty syntetyczne, spośród których najbardziej rozpowszechnione zostały właśnie parabeny. Jeżeli nie chce się ich używać, należy zwrócić uwagę na to, by w składzie kosmetyku nie pojawiły się nazwy takie jak „Etyloparaben”, „Metyloparaben” oraz „Propyloparaben”. Syntetyczne konserwanty mogą wywoływać reakcje alergiczne i reakcje uczuleniowe. Gdy są stosowane w nadmiarze, a zwłaszcza gdy są używane codziennie, mogą powodować różne zaburzenia hormonalne i szkodzić nie tylko skórze, ale i całemu organizmowi.
Opisane powyżej substancje są zdecydowanie tym najgorszym elementem składu tradycyjnych produktów i częściowo to właśnie ze względu na nie tych tradycyjnych kosmetyków lepiej po prostu unikać. Nie trzeba ich w ogóle kupować, skoro równie dobrze zastępują je preparaty o prostszych, krótszych i lepszych składach. Prawdziwe kosmetyki naturalne nigdy nie będą zawierać żadnych drażniących środków myjących, parabenów czy olejów mineralnych.